poniedziałek, 9 lutego 2015

Wściekła chandra

A wszystko miało być tak pięknie...
O ile początek roku zapowiadał się nad podziw dobrze i motywująco, tak luty rozpoczął się totalną klapa. Dieta, ćwiczenia, praca, żłobek, mała O. zdrowa, impreza urodzinowa. Skończyło się tak, że jeden element tej pięknej układanki zawiódł i wszystko trafił szlak. (!)  Wylądowałam na bezrobociu, co prawda liczyłam się z tym i byłam o tym poinformowana, więc nie mogę zgonić, że to dla mnie był szok, ale szokiem jest dla mnie to, że czuje się źle, przykro mi, ale jedyne słowo, stan który mi przychodzi do głowy to, że czuje się jak śmieć. Okrutne, ale niestety prawdziwe. Większość próbuje mi wcisnąć, że "odpocznę, nacieszę się dzieckiem", odpocząć nie odpoczywam, bo męczy mnie już oddychanie, byłam bardziej wypoczęta wstając o 5.30 szykując śniadanie biegnąc do żłobka i na busa do pracy. Pewnie, że nacieszę się O., ale cieszyć to się mogłam na macierzyńskim, kiedy za siedzenie w domu dostawałam hajs :P Bycie bez własnego "grosza" chcąc nie chcąc, nie pozwala mi się w pełni cieszyć wolnym czasem. Więc postanowiłam, poszukam pracy, odpalam internet i strony, które mi mają w tym pomóc i co... BUM ! Chyba powinnam się nazywać Waldemar Kiepski, bo dla ludzi z moim wykształceniem pracy "normalnej" nie ma. Świętokrzyski rynek pracy jest tak ograniczony, że głównie opiera się na Call Center (pracowałam już 3 lata więc podziękuje), ubezpieczenia, pożyczki i wszędzie trzeba być albo studentem albo mieć własną działalność. Wśród moich znajomych nie mam dwoje znajomych, którzy pracują na normalnej umowie. Więc Panie Prezydencie jak żyć! Skoro w wieku 24 lat nie mam pracy i nie mam zbytnio perspektywy jej zdobycia, to emerytura jest rzeczą nierealną.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz