poniedziałek, 14 lipca 2014

mmr. #2

A zaczęło się tak:
Mała O. miała być szczepiona w lutym na mmr jednak lekarz odmówił szczepienia, bo byliśmy przed wizytą u neurologa. Po wizycie u neurologa, który nie widział przeciwwskazań do szczepienia, mała O. poszła do żłobka i zaczął się sezon chorób, kataru itd. Dostałam z przychodni wezwanie na szczepienie, telefon do przychodni i informacja trzeba przyjść w środę (2.07), bo potem nie szczepią, bo lekarze idą na urlop. Myślę, że dobra przecież jesteśmy 2 tygodnie po chorobie, O. jest zdrowa, idziemy! Środa, miałam wątpliwości, pytałam czy może lepiej darować szczepionkę, albo zaszczepić O. na tą kolejną, którą już miała tylko kolejną dawkę. Usłyszałam, że nie, że dzieci szczepi się dzieci tak jak jest w rozpisce, że każde dziecko szczepią i się nic nie dzieję. Czwartek 5:00 mała O. budzi się z płaczem, lekko była ciepła, wzięłam ją do nas do łóżka, i przysypiamy.. Nagle zaczyna się dziać coś dziwnego, panika zawładnęła mną, zaczęły się drgawki albo dreszcze, do tej pory nie dowiedziałam się co to było. Nagły wzrost gorączki, O. aż parzyła, trwało do kilka minut, a ja siedziałam, trzymałam ją na rękach i płakałam. Do lekarza rodzinnego, stwierdza możliwość drgawek gorączkowych, bada małą O. jeszcze raz. Odesłanie do szpitala wojewódzkiego na badanie neurologiczne, w szpitalu okazało się, że neurologicznych zmian nie ma, ale jest... OSTRE ZAPALENIE GARDŁA I JAMY USTNEJ !! Więc pytam:
JA: "Dziecko zostało zaszczepione chore?"
P.Doktor: "Niemożliwe, infekcja musiała się rozwinąć teraz"
JA: "Ale dziecko było badane godzinę temu i lekarz rodzinny nie stwierdził infekcji"
P.Doktor: <rozłożyła ręce> "Niemożliwe"
Propozycja zostania na oddziale, jednak Tata O. odmawia, doktor stwierdza, że to niekonieczne, daje nam TANTUM VERDE, na ostre zapalenie gardła i odsyła do domu, karze iść do lekarza rodzinnego.
Piątek, lekarz rodzinny zlecił badania krwi, wszystko wyszło dobrze, oczywiście mnóstwo tłumaczenia, że to nie jej wina, ble, ble, ble... Stwierdzone, że na antybiotyk jest za wcześnie, przepisała syropek (później dowiedziałam się, że był to syropek na odporność). Noc z piątku na sobotę, tragedia, duszności, kaszel. Sobota to samo, zdecydowaliśmy się jechać na pogotowie. Tam doktorka osłuchała ją, i od razu skierowała do szpitala na oddział. 5h pod kroplówką, antybiotyki, nebulizacje. Wyszliśmy w zeszły wtorek z katarem i mokrym kaszlem i Zinnatem, dzisiaj minął tydzień od wyjścia O. nadal kaszle, katar nie ustąpił, a wręcz przeciwnie zrobił się zielony, a ja już nie mam pojęcia jak jej pomóc.
Dzisiaj wizyta u lekarza kolejna i przepisał sterydy, które boję się jej podać.
Dziecko chore już 11 dni.. Pocieszenie od pani doktor dostałam takie, że zapalenie krtani będzie nawracać. Miła perspektywa.
Pozdrawiam.





środa, 9 lipca 2014

mmr

Bardzo się bałam mmr-u. 
Chyba to był jakiś znak.
Wątpliwości, wątpliwości, wątpliwości. 
Intuicja matczyna nieomylna. 
Obiecuję nigdy więcej nie zaufam lekarzowi.
Nigdy więcej.

Pozdrawiamy już z domu.
Jak dojdziemy do siebie opowiemy coś więcej.